Kurlandia

Dotarliśmy nad Zatokę Ryską z nadzieją na kąpiele morskie w Bałtyku. Woda w plytkiej  zatoce jest całkiem ciepła, ale aura nam nie sprzyja. Zaglądamy na spowite szarostalowymi chmurami niebo z nadzieją na promienie słońca. Często pada, ale prognozy pogody są coraz lepsze. Jednak nie zamierzamy narzekać, a bynajmniej odkładać podróży po wybrzeżu Zatoki Ryskiej. Wyjechaliśmy z Rygi w kierunku Przylądku Kółka, najbardziej wysuniętej na N części Półwyspu Kurlandzkiego. Mijamy po drodze liczne małe miejscowości nadmorskie o nazwach nie zapadających w pamięć: Lapmezciems, Engure czy Upesgriva. Wystarczy zaparkować samochód na poboczu i przejść przez zarosnietą lasem wydmę. Wody zatoki są płytkie i spokojne, przypominające raczej jezioro.





Odnajdujemy miejsca, w których brzeg morski jest porośnięty trzciną, jak w jeziorze. 



Rejon wokół Przylądku Kolka długo był bazą wojskową i to pozwoliło na zachowanie jego "dzikości". Złota plaża usiana jest kłodami powalonych drzew, co dodaje uroku. Jest to miejsce, gdzie podczas sztormu szaleją żywioły.



W drodze powrotnej wpadamy do Jurmały - kurortu, uzdrowiska oddalonego o 30 km od Rygi.



 Jurmała była nadmorską perełką za czasów ZSSR. Bogaci Rosjanie budowali w okolicy nadmorskie dacze, przypominające pałace.







Wielką zaletą miejsc plażowych na Łotwie jest brak hałaśliwych promenad z byle jakimi straganami oferujących plastikowe byle co. Nie czuje się unoszącego zapachu spalonego tłuszczu po frytkach. W zamian napotykamy małe budki z wędzonymi rybami (z czosnkiem i migdałami). 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zostajemy „Masterchef” w Tajlandii