Sekret tkwi w smaku

Nie będzie dla nikogo nowością stwierdzenie, że Górki Małe i Górki Wielkie są łakomczuchami, bo sporo informacji o lokalnym jedzeniu na naszych blogach zamieszczamy. I tym razem trochę smakowych doznań z ulic Hoian.
W pobliżu starówki znajduje się lokal serwujący niebiansko - rozkoszne bagietki - bahn mi- typu "nie wiesz z czym". Z zewnątrz nic szczególnego, kolejna knajpa, która u nas nie przetrwałaby po kontroli sanepidu. Jednak kolejka ludzi przed wejściem wzbudza zainteresowanie. Za szklaną ladą, zastawioną nie do końca znanymi mi produktami, uwijają się panie nadziewając za pomocą pałeczek, chrupiące, ciepłe jeszcze bagietki stosem zieleniny (kolendra, mięta, świeży anyż, sałata), cebulą, solidnymi kawałkami grilowanego mięsa, tofu oraz lokalnymi piklami. Całość pokropiona sosami różnych smaków. Czekając na swoją kolej przełykam nerwowo ślinę, drepczę niecierpliwie, by wreszcie skosztować... i powiedzieć "chwilo trwaj". Kolejne trzy dni chodziliśmy ok. 1 km na takie śniadaniowe bagietki. 






Kolejny fenomen smakowy tkwi w napoju. Mieszkańcy Hoian należą do bardzo kreatywnych i przedsiębiorczych. Na przestrzeni kilku lat wypromowali swoje dania firmowe i tradycyjną herbatę ziołową na bazie trawy cytrynowej - mot. Napój to wywar kilku składników: wspomnianej trawy cytrynowej, kory cynamonu, imbiru, kwiatu lotosu, zielonej herbaty, płatków złocienia i soku z limonki. Podawane z odrobiną cukru oraz lodem, poza walorami smakowymi ma działać jako antyoksydanty. Działa czy nie, to zalewamy się tym napojem i delektujemy każdego wieczora podczas spaceru.

Pierożki "White Rose" z nadzieniem z mielonych krewetek, stały się przysmakiem Janka.
Lokalny przysmak Cao lau - sałatka ze smazonego makaronu z wołowiną.


Ziołowa herbata Mot Hoian podawana z płatkami lotosu i różanymi liśćmi oraz bambusową słomką. 

Komentarze

  1. Aż ślinka cieknie. Pyszne napoje i przysmaki. Szkoda,że nie mozemy poczuć tych zapachów. Pozdrawiamy i życzymy doznań kulinarnych, duchowych i wzrokowych. Jola i Daniel❤💋

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zostajemy „Masterchef” w Tajlandii