Wieś na końcu świata...

 W drodze do domu zatrzymaliśmy się ponownie na Podlasiu. Kraina pól, pachnących ziołami łąk, leniwie płynących rzek i lasów - nie sposób im się oprzeć. To miejsce, gdzie wszystko zwalnia, nawet wifi.

I w takim miejscu, w otoczeniu Puszczy Knyszyńskiej, drogą, której prawie jeszcze nie ma (zwykły trakt leśny), tuż przy granicy białoruskiej, są Kruszyniany - wieś polskich Tatarów, z nadania Jana III Sobieskiego w 1679r.

Krzyże przydrożne, postawione na pastwisku, zdradzają szczególny charakter Kruszynian. 


Kryszyniany, Bohoniki i kilka okolicznych osad funkcjonują jako wsie "trójświąteczneczne" - mieszkańcy to wyznawcy trzech religii: prawosławia, katolicyzmu i islamu, i zawsze ktoś obchodzi swoje święta. A z szacunku do sąsiada należy z nim świętować.

W Kruszynianach zwiedzamy drewniany meczet, zbudowany na planie prostokąta, pochodzący z XVIII/XIX wieku. Oglądanie wnętrza uprzyjemnia krótka prelekcja "opiekuna" świątyni - Dżemila. W swojej opowieści wyjaśnia symbole islamu i tradycje oraz zasady funkcjonowania obok innych religii: "jeśli sąsiad potrzebuje pomocy, to nie ma znaczenia, do którego boga się modli."




 Rodzin tatarskich obecnie w Kruszynianach zostało 8, ale wiele jest rodzin mieszanych wyznań - muzułmańsko-katolickich, i potomstwo wychowują w duchu obu religii. Okazuje się, że można...

W pobliżu meczetu, w lesie, znajduje się cmentarz tatarski- mizar. Wśród grobowców są te najstarsze, sprzed 400 lat. Widać też różnice w sposobie upamiętniania zmarłego. Najstarsze nagrobki to płyty kamienne z wyrytymi napisami, zwykle w cyrylicy. Te bardziej współczesne przypominają pomniki jakie zmarłym stawiają chrześcijanie.



A za rogiem w "Tatarskiej Jurcie" czeka jadło, którym i Ślązak nie pogardzi.




Wizyta w Kruszynianach zmieniła nasz stereotypowy wizerunek polskiego Tatara. Nie noszą sumiastych wąsów ani szabli u pasa. A kobiety, żony, zakrywają tylko tyle swojej sylwetki, ile same uznają za stosowne. Dzieci chodzą do białostockich szkół, a w weekendy uczą się od starszyzny arabskiego, by móc się dobrze modlić... 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zostajemy „Masterchef” w Tajlandii