W Parnawie planowaliśmy być 4 dni, a w końcu zostaliśmy 12 dni. Miejsce przypadło nam do gustu, jak żaden inny kurort nadbałtycki. Jednak lista takich miejsc nie jest zamknięta, bo zostało nam do zobaczenia wybrzeże łotewskie i litewskie. Chciałoby się powiedzieć, że przeknęlismy z Parnawy do Lipawy, na Łotwie, ale droga między tymi krajami to nie autostrada, więc zajęło nam to 5 godzin. Obwodnica wokół Rygi prowadziła przez centrum, a potem lasami, polami na południowy zachód, do Kurlandii.
Lipawa, po łotewsku Liepaja, jest drugim dużym miastem i portem, po Windawie, o długiej historii. Jest rozciągnięta wzdłuż wybrzeża, składa się z trzech części oddzielonych od siebie kanałami: nowego miasta, starego miasta i Karosty (Nowy Port) - dzielnicy zbudowanej za cara Mikołaja II, na początku XX wieku.
W Karoscie wzniesiono cerkiew, pałac oficerski, fort obronny i port. Nie pełniła jednak ona długo swojej funkcji pod carskim sztandarem, bo wkrótce przeszła w ręce Armii Czerwonej. Na krótko przypadła niepodległej Łotwie, niestety wraz z zakończeniem II wojny światowej Karosta stała się bazą militarną wojsk radzieckich. Sowieci zamienili dzielnicę w enklawę brzydkich betonowych blokowisk, wśród których odnaleźliśmy piękną cerkiew.
Zgodnie ze słowami łotewskiej piosenki, Lipawa to "miasto, które rodzi wiatr.." Przekonujemy się o tym spacerując po mieście w wietrzną pogodę.
Plaża tutejsza jest szeroka i długa na kilka kilometrów, ale bardzo wietrzna (przynajmniej przez te dwa dni) i morze nieco niespokojne, co jednak nie przeszkodziło MarJankom w kąpieli.
Lipawa stała się miastem muzyków za sprawą narodzin wielu łotewskich gwiazd muzyki w tym mieście.
Uhonorowano ich alejami sławy, w które doslownie się "wdeptuje".
Na "deptaku" odnaleźliśmy nietypowe ilustracje wspomnianej piosenki "Miasto, w którym rodzi się wiatr..."
Komentarze
Prześlij komentarz